poniedziałek, 7 października 2013

And my story goes on ...

And my story goes on…

Niestety, mam małe opóźnienie i całkiem spory problem z internetem ale dzięki uprzejmości Markety mogę nawiązać wreszcie połączenie ze światem!

Pierwszy dzień zajęć, a właściwie cały długi dzień zajęć. Pogoda piękna, aż szkoda siedzieć
w budynku - ale były krótkie przerwy tak więc można było ‘wyskoczyć’ na krótki spacer albo raczej sprint do centrum. Udało się nam nawet zrobić kilka zdjęć.
Moją uwagę zwróciły malownicze uliczki, bardzo duża ilość kwiatów (w ogóle jest tutaj bardzo dużo zieleni – ‘because it rains a lot here’ jak to mówi Ken), wystawy sklepowe na zewnątrz – nikt tego nie niszczy, nie zabiera. Wszystko to nadaje temu miejscu bardzo specyficzny klimat.

Obecnie w Cheltenham odbywa się także Cheltenham Literatura Festiwal – dość poważna
i rozsławiona impreza. Sporo się dzieje – spotkania, koncerty, przedstawienia teatralne. Oczywiście można skorzystać – choć na chwilę obecną trudno się w coś ‘wstrzelić’ – zajęcia odbywają się do późnego popołudnia. W czwartek, w ramach festiwalu idziemy na przedstawienie teatralne – to tyle jeśli chodzi o ten pakiet.
Rano do szkoły podrzuciła nas Sharon, w drodze obserwowałam uczniów zmierzających na zajęcia. Wszyscy obowiązkowo w mundurkach, bardzo różnych (zależnie od szkoły) ale muszę stwierdzić, że wyglądało to dość fajnie.

A na koniec coś z moich zajęć – ‘about the importance of punctuation’, czyli o tym ile może zdziałać przecinek ;-)
W pewnej grupie poproszono mężczyzn i kobiety o wstawienie znaków interpunkcyjnych w następującym zdaniu – A woman without her man is nothing.
Dla większości mężczyzn zdanie wyglądało następująco:
A woman, without her man, is nothing.
A co na to kobiety? –
A woman: without her, man is nothing.
A school building


It is time for a short break and ... a coffee

And some decorations in the street, simply a balcony inspirations...


And again.. decorations in the street



A small shopping area


It is the place where you can buy tickets for the Cheltenham Festival.

And inside a nice cafe...

And hand made lampshades...









2 komentarze:

  1. I znów ja! Chciałam zauważyć, że u nas jest kwadrans po północy, więc mam nadzieję, że doceniasz mój wkład ;-). Gdybyś chciała się odwdzięczyć, to ja poproszę taką cute pumpkin z ulicy ;-))))).
    Ślicznie tam masz. Trochę jak z innej epoki.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że podróż minęła Ci bez problemów. Miasto wygląda prześlicznie. Pozdrawiam. Trzymaj się cieplutko.
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń